Leśnicza propaganda

Nie taki plakat straszny jak się pomyśli.
W artykule jest kompendium dostępnej ludzkości wiedzy na temat wpływu kornika na… wszystko. Ogólnie, infografika (patrz koniec strony) rozwiewa wszelkie wątpliwości jakie przeciętny użytkownik świerka mógłby mieć. Moich wszystkich nie rozwiał. Nadal np. nie wiem czy Baba Jaga istnieje.
No ale, Lasy spróbowały naukowo. Zamieściły przepiękny wykres w konwencji, patrz jak masz interpretować. Jako, że sam w statystycznych narzędziach biegły nie jestem to oderwałem żonę od pracy nad doktoratem i zamęczyłem ją skomplikowaną analizą statystyczną tego wykresu. Z przedstawionych w tej jakże atrakcyjnej formie danych po zastosowaniu wyrafinowanej techniki zwanej analizą regresji wyszło, uwaga: wielkość cięć nie ma żadnego wpływu na liczbę drzew zajętych przez kornika! Eureka? Nie, bo przy takiej rzetelnej próbie nie da się wyciągnąć żadnych wniosków choćby nie wiem jakie wyrafinowane techniki analizy statystycznej zastosować. Tym bardziej ciężko udowodnić, że zwiększanie cięcia ma jakiś wpływ na korniki. Z wykresu wydaje się głównie tyle, że największa liczba zakażonych drzew jest dziełem przypadku. Byłbym w stanie przyznać Lasom rację jeżeli podobny wykres opierałby się na przynajmniej kilku lokalizacjach (swoją drogą to ciężko wyczuć jakiego obszaru dotyczą dane akurat na wykresie) i najlepiej z dłuższego przedziału czasowego. No cóż, dobrze że zaznaczali gdzie były najmniejsze cięcia. Za przeproszeniem, jeżeli muszą podpisywać, który słupek na wykresie jest najniższy to za kogo mają odbiorców tej grafiki. Z drugiej strony, jeżeli ktoś nie widzi gdzie czego jest najmniej to można mu wmówić wszystko. Dobra, ale jedziemy dalej. Mamy straty na 4000ha. Brzmi groźnie? Zwłaszcza jak się przeliczy na powierzchnię boisk. Polskiej piłce kornik nie zagraża. Te 4000ha to ok. 6% powierzchni polskiej części Puszczy Białowieskiej. Nie wiem czy do dużo. Ale jakoś bardziej satysfakcjonuje mnie odniesienie do powierzchni tego konkretnego lasu niż murawy na boisku (w dodatku czasem sztucznej). Plakat informuje też, że jedynym ratunkiem jest usunięcie zarażonych drzew. Tak, ale jedynym, żeby zrobić z niego deski zamiast pozwolić się rozkładać w lesie zapewniając przepływ biomasy i pierwiastków w środowisku. Nieważne. Deski też są potrzebne, ale niekoniecznie białowieskie – nie słyszałem, żebyśmy mieli deficyty drewna świerkowego na rynku, więc z punktu widzenia przeciętnego użytkownika świerka kornik może sobie używać do woli. Ale do rzeczy. Zdaje się, że oprócz wywożenia drewna z lasu stosuje się jeszcze pułapki, w tym pułapki feromonowe. No to dalej… Dalej w punktach wymienione są trzy poważne zagrożenia związane z kornikiem, których należy się bać bardziej niż dżumy i dżihadu. 1. Degradacja chronionych obszarów. Biorąc pod uwagę, że celem ochrony większości rezerwatów w PB oraz BPN jest zachowanie naturalnych procesów jakie zachodzą w lesie (tzw. ochrona bierna, która w ogóle nie nadaje się do ochrony siedlisk częściowo antropogenicznych, ale jest jedyną sensowną gdy zależy nam na zachowaniu siedlisk najbardziej zbliżonych do stanu pierwotnego, w tym lasów), kornik żadnym zagrożeniem nie jest. Zje co ma zjeść a my będziemy mogli w rezerwatach i parku obserwować co się dzieje dalej. Procesy naturalne będą zachodzić, a my będziemy mieli okazję do ich obserwacji. 2. Nie do końca, wiele zwierząt i grzybów jest związanych właśnie z martwym drewnem, którego na ogół w lasach gospodarczych brakuje. Ponadto, doświetlenie lasu przynajmniej chwilowo zwiększy liczbę gatunków w miejscach wypadania świerka. Ale to nie koniec, martwe drewno to świetne schronienie dla całej masy gryzoni, ssaków owadożernych (wszystkie krajowe są chronione), płazów i gadów (również chronione), owadów, w tym zapylających. Fakt, zmieni się skład gatunkowy w miejscach wypadnięcia świerków, ale nie całkowicie. Zresztą ochrona procesów, w tym dynamika składu gatunkowego jest warta ochrony sama w sobie. Z pkt. 3 nie ma co dyskutować. Większości Polaków sen spędza z powiek świadomość, że mogą zginąć pod walącym się drzewem. Może by tak Lasy wrzuciły jakąś statystykę ile jest wypadków przy pracach leśnych w porównaniu do wypadków związanych z samoistnym (oj, przepraszam, nie samoistnym – za przyczyną kornika) przewracaniem się drzew? Ile jest wypadków, podczas polowań na terenach LP organizowanych za ich zgodą i w dużej mierze z ich czynnym udziałem? Nie znam danych, ale coś mi mówi… Koniec. Poszedłbym spać, ale “nie śpię bo trzymam świerka!”

da719e09-1e73-4a1a-b28b-df4900073577
Plakat, o którym mowa. Źródło: http://www.lasy.gov.pl/informacje/aktualnosci/puszcza-bialowieska-potrzebuje-ratunku

4 Comments

  1. January says:

    Nie można tutaj użyć regresji liniowej, bo założenie o niezależności obserwacji nie jest spełnione, bo ilość kornika w roku N+1 jest zależna od ilości kornika w roku N, a także, prawdopodobnie, od ilości wycinek w roku N; więcej, ilość wycinek w roku N+1 może być zależna od ilości kornika w roku N. I tak dalej.

    W sumie z takich danych to nic nie można wyciągnąć. A cały dowcip polega na tym, o czym piszesz dalej w tekście: nie jest istotne, czy wycinki skutecznie chronią przed kornikiem, czy nie. Istotne jest to, że kornik jest częścią naturalnego (albo bliskiego naturalnemu) środowiska, i w związku z tym Puszczy przed kornikiem chronić nie należy — a jedynie przed leśnikami.

    Jakbym miał czas, to bym zrobił parodię tego plakatu, pokazującą zagrożenie przed leśnikami. (“ALARM W PUSZCZY!” “Obecność leśników w lesie jest naturalna. Tym razem przybrała…” itp)

    Like

    1. maciejbonk says:

      Dziękuję za komentarz. Zgadzam się z tym. Zastosowanie regresji miało się odnieść się raczej do sposobu myślenia, jaki (tak mi się wydaję) zaproponowali leśnicy i że nawet zgodnie z ich sposobem myślenia nie da się tu wiele wykazać. Argument o kumulacji chyba dodatkowo obniża wartość tego wykresu (mogę być w błędzie). Tyle, że dla nich argumentem jest już jeden punkt na wykresie. Zresztą, gdzieś tam wspominam, że nie ma co do niego podchodzić poważnie.
      Wojna na plakaty jest bez sensu bo to schodzenie do poziomu drugiej strony. Choć stwierdzenie „Obecność leśników w lesie jest naturalna. Tym razem przybrała…” aż prosi się o dalszy ciąg. Tyle, że ten dalszy ciąg pokaże (mam nadzieję, że nie) już rzeczywistość, nie infografiki. Pozdrawiam!

      Like

  2. Deskorób Bartosz says:

    Jak tak na spokojnie pomyśleć, to “pierwotne” się nie stopniuje. Nie ma czegoś takiego jak “najpierwotniejsze” (tak samo jak nie ma “najoptymalniejszego”). Albo coś jest pierwotne, albo nie. Ale nawet zakładając że można to pominąć, to dlaczego lasy miałyby być “najpierwotniejsze”? Tym bardziej, że w tym konkretnym przypadku mowa jest o świerku, którego nijak “pierwotnym”w Puszczy Białowieskiej nazwać nie można.
    A oto co pokazuje wykres: regularne usuwanie drzew zaatakowanych powodowało trzymanie się populacji kornika na stabilnym poziomie. Kornik nie zginął, miał się dobrze, co roku coś sobie “zaatakował”. Aż nadeszły lata, w których zaczęto pozostawiać drzewa zasiedlone, i mamy efekt. Przypuszczam, że solidne cięcie w 2010 spowodowałoby mniejsze zasiedlenie w kolejnym roku.

    Co do zagrożenia: turyści w lesie potrafią skarżyć się nawet na gałąź leżącą na leśnej drodze. I może dzisiaj nie wszystkim Polakom spędza to sen z powiek, ale już zarządcy terenu – na pewno. Bo jeśli ktoś zostanie ranny, czy nie daj Boże, zginie, to do kogo będą pretensje? Kto będzie odpowiadać? Adam Wajrak? Greenpeace? Małe Rzeki? (BTW, świetny profil na FB!)
    W całej tej przykrej zadymie dookoła kornika w Puszczy wszyscy walący w Lasy Państwowe zapominają (albo nie chcą tego przyznawać) że to nie jest jakieś królestwo , w którym panuje wszechwałdca, co może sobie skinąć palcem i powiedzieć “dobra, zróbcie tak i siak”. Cała działalność Lasów Państwowych obwarowana jest zapisami prawa, z których jest rozliczana.
    Jako przykład można podać pomijany przez “ekologów” przy ich cytowaniu raportu NIK o LP jeden z powodów kontroli: pozostawianie na pniu ZBYT DUŻEJ ilości drzewostanów starych. Powtórzmy: ci straszni leśnicy, deskoroby oszczędzają stare lasy. Do tego stopnia, ze zainteresował się tym NIK upatrując tu działania na SZKODĘ gospodarki leśnej.
    Prawda nigdy nie jest czarno-biała, zwykle ma setki odcieni, niuansów i tajemniczych zwrotów akcji.

    Like

  3. Ronnie says:

    Dziwaczna interpretacja wykresu. Pod nim jest odnośnik z tekstem, który wiele wyjaśnia. Co z tego wykresu wynika, przynajmniej jak dla mnie? Przez lata kornik w puszczy był, ale zasiedlone drzewa usuwano – dokładnie tyle, ile kornik zainfekował. I widać wyraźnie, że różnie było w różnych latach, ale generalnie sytuacja była pod kontrolą. W 2011/2012 Ministerstwo Środowiska zadecydowało, że wycinać w tej części puszczy zarządzanej przez leśników można o wiele mniej niż wcześniej. Od tego czasu widać wyraźnie, że plaga kornika wystrzeliła w górę skokowo – liczba zasiedlonych drzew jest niebotycznie większa niż we wcześniejszych latach. Wniosek? Wcześniej co kornik zasiedlił cięto i w ten sposób zapobiegano rozprzestrzenianiu się do na dalsze drzewa. Ileś tam świerków padało, ale ogólnie sytuacja była stabilna i przewidywalna. W pewnym momencie ciąć przestano, więc kornik swobodnie zżera coraz to większe połacie świerczyn – i nikt nad tym już nie panuje.

    Like

Leave a Comment